16 grudnia 2014

Jak nie budować listy mailingowej

Jednym z niezawodnych sposobów na osiągnięcie sukcesu w internecie jest zbudowanie listy mailingowej.

Bez względu na to, czy prowadzisz prywatnego lub firmowego bloga, czy Twój newsletter to sposób na powiadamianie czytelników o nowych wpisać, czy podstawowe narzędzie sprzedażowe, dobra lista mailingowa zawsze jest na wagę złota.

Niestety wiele osób nie zdaje sobie sprawy z tego, że budowanie listy to nie wolna amerykanka i w zależności od przyjętej strategii, można osiągnąć doskonałe efekty albo zyskać wielu nowych wrogów.

Poniżej znajdziesz kilka najczęstszych błędów, z którymi spotykam się na co dzień.

1. Korzystanie ze wszystkich posiadanych adresów mailowych

To najpopularniejszy sposób dodawania nowych adresów do listy mailingowej. Wiele osób wychodzi z założenia, że im większa lista mailingowa, tym lepiej i wrzuca do swojego autorespondera wszystkie adresy e-mail, jakie tylko uda im się znaleźć.

Są to adresy ich znajomych albo osób, z którymi wymienili raptem dwa maile.

Osoby inteligentniejsze wrzucają adresy do newslettera w pewnym odstępie czasu od „pozyskania” takiego maila. Te z mniejszym wyczuciem, wrzucają adres na listę, jak tylko go „dostaną”.

W większości przypadków taki sposób pozyskania adresu mailowego na starcie dyskwalifikuje osobę, która go wykorzystała. Adres został wykorzystany bez wiedzy i zgody zainteresowanego, więc zamiast zyskać wiernego Klienta, „zyskujemy” zagorzałego wroga.

2. Kupowanie gotowych list mailingowych

Kupowanie gotowych list mailingowych ma trzy podstawowe wady.

Po pierwsze, nigdy nie mamy pewności czy baza, którą kupujemy, jest bazą opt-in. Oznacza to, że nie wiemy czy osoby, które się na niej znajdują, zapisały się na nią dobrowolnie, czy ich adresy zostały pozyskane w nielegalny sposób.

Po drugie, nie mamy pewności co do profilu użytkowników. Sprzedawana baza mogła służyć do sprzedawania ziołowych suplementów diety albo garnków ze stali nierdzewnej. My natomiast planujemy wykorzystać ją do sprzedaży rozwiązań e-commerce. Szanse naszego powodzenia w takiej sytuacji są raczej nikłe.

Po trzecie, nawet jeśli w bazie znajdują się osoby z naszej grupy docelowej, nie mamy pewności ile mailingów zostało już do nich rozesłanych. Osoby sprzedające bazy danych często nie dbają o ich jakość. Sprzedają je hurtowo, więc nasz potencjalny Klient w krótkim okresie czasu jest zalewany falą wiadomości, co nie wpływa pozytywnie na wysokość naszej konwersji.

3. Wyciąganie adresów mailowych ze stron www

Niezwykle prosta i tania metoda na zdobycie setek tysięcy adresów. Specjalizują się w niej firmy świadczące usługi rozsyłania mailingów. W szczególności te zza naszej wschodniej granicy.

Najczęstszymi stronami, z których pozyskiwane są adresy mailowe, są wszelkiego rodzaju fora internetowe i serwisy aukcyjne. Wystarczy odpowiednie zaplecze techniczne, drobna optymalizacja oprogramowania i już można ściągać adresy z dowolnie wybranych stron.

Udowodnienie nielegalnego pozyskania takiego adresu mailowego graniczy z cudem. Dlatego wiele osób korzysta z tej metody. Niestety niewiele z nich wie, że skuteczność mailingów rozsyłanych w ten sposób jest bliska zeru.

Odbiorcy albo od razu wypisują się z danej listy albo wrzucają nadawcę na czarną listę programu pocztowego. W jednym i drugim przypadku sprzedaż oscyluje w granicach kilku promili, a nadawca bezpowrotnie traci szansę na zbudowanie relacji z potencjalnymi Klientami.

Zamiast szukania drogi na skróty i oczekiwania spektakularnych wyników, proponuję przyłożyć się do zbudowania skutecznej bazy mailingowej. Trwa to nieco dłużej, ale przynosi znacznie lepsze i co najważniejsze – długotrwałe efekty.

Jeśli masz własne przemyślenia na temat błędów podczas budowania listy mailingowej, podziel się nimi w komentarzach.

Karol Gajda

O autorze

Karol Gajda - człowiek, który nadaje słowom wartość. Zakochany w historiach copywriter i pasjonat marketingu. Autor kilku e-booków i bloga, którego właśnie czytasz. Pracował z takimi firmami jak Philips, Orlen czy Douglas. Doświadczenia zdobyte w tamtym okresie, przekłada obecnie na realizowanie celów małych i średnich firm. Na co dzień pisze teksty, prowadzi kampanie reklamowe i doradza. Kocha Helveticę, dobrą książkę i...wszystkie techniki sprzedaży.

Artykuły, które powinny Ci się spodobać.